Wesprzyj KPH

Robert Biedroń członek Zarządu KPH wspomina Izabelę Jarugę-Nowacką w swoim artykule w „Wysokich Obcasach”.

Robert Biedroń 2011-06-30, ostatnia aktualizacja 2011-06-27 14:54:34.0

Powinny być zalegalizowane związki homoseksualne i takie pary powinny mieć prawo do wychowywania swoich dzieci – mówiła minister Izabela Jaruga-Nowacka w 2002 r.
W 2002 r. Kampania przeciw Homofobii (KPH) była nową, nikomu nieznaną organizacją. Zorganizowaliśmy się kilka miesięcy wcześniej z naiwną nadzieją, że przyłączy się do nas masa gejów i lesbijek, zaczną nas wspierać politycy, zrozumieją media i szybko zaakceptuje społeczeństwo. Rzeczywistość okazała się jednak okrutna – zderzyliśmy się z ogromnym oporem i niezrozumieniem. Nie było łatwo, nawet wśród potencjalnych politycznych przyjaciół.

Sojusz Lewicy Demokratycznej zdobył właśnie władzę, osiągając rekordowe w polskich warunkach poparcie społeczne w wyborach parlamentarnych. Miał w praktyce forsować zmiany ustawodawcze, co dawało nadzieję na zmiany w prawie antyaborcyjnym i przyjęcie ustawy o rejestrowanych związkach osób tej samej płci. Równościową retorykę szybko porzucono na rzecz układania się z Kościołem katolickim w sprawach akcesji do Unii Europejskiej. Gdy prof. Maria Szyszkowska, ówczesna senatorka SLD, wraz z organizacjami pozarządowymi przedstawiła projekt ustawy o związkach partnerskich, premier Leszek Miller wyśmiał pomysł, zbywając go w mediach aroganckim 'szkoda czasu’. Napisaliśmy wtedy swój pierwszy wniosek grantowy na konkurs organizowany przez pełnomocniczkę do spraw równego statusu kobiet i mężczyzn, którą w rządzie Millera była Izabela Jaruga-Nowacka. Wniosek dotyczył kampanii społecznej 'Niech nas zobaczą’, która dla polskiego ruchu gejowsko-lesbijskiego okazała się momentem przełomowym: po raz pierwszy w historii naszego kraju 15 par gejowskich i 15 lesbijskich pokazało swoje twarze.

Na zdjęciach wykonanych przez Karolinę Bregułę trzymali się za ręce – o czym marzyli każdego dnia, a nigdy wcześniej nie dano im takiej szansy. Kampania stała się głośna, zanim się pojawiła. Prawicowe media i politycy grzmieli jeszcze przed obejrzeniem zdjęć, że będzie to promocja homoseksualności, wyuzdanego seksu i dewiacji. Chcieli zakazu kampanii. Na kilka dni przed rozwieszeniem plakatów na ulicach polskich miast wycofała się firma reklamy zewnętrznej. Galerie, w których miały zawisnąć zdjęcia, wymawiały umowy najmu. Sytuacja stawała się dramatyczna, a my byliśmy przerażeni ogromem nagonki i nienawiści.

Gdy rozeszła się wieść o wsparciu finansowym ze strony minister Jarugi-Nowackiej, pojawiły się także naciski polityczne, aby dotację cofnąć. Na ręce premiera Leszka Millera interpelację w sprawie finansowania przez rząd programów propagujących homoseksualizm złożył w kwietniu 2003 r. poseł LPR Stanisław Papież. Jaruga odpowiadała: 'Prezentowanie zdjęć ludzi widocznych w zwykłych, codziennych sytuacjach w przestrzeni publicznej służy uświadomieniu społeczeństwu, że osoby o odmiennej niż dominująca orientacji seksualnej są naszymi współobywatelkami i obywatelami, że żyją pośród nas, mają takie same prawa i obowiązki obywatelskie. Należy im się równe traktowanie i poszanowanie ich godności’.

Dzięki odważnemu wsparciu i przekonaniu o słuszności sprawy ze strony Izy otrzymaliśmy więc coś, co w późniejszych latach pojawiało się rzadko – zrozumienie państwa dla naszych problemów. Potem była z nami wszędzie. Na paradach w Warszawie, marszach w Krakowie i manifach w wielu miejscach Polski. Była zawsze, kiedy jej potrzebowaliśmy. To dzięki jej staraniom nielegalna Parada Równości w 2005 r. miała ochronę policji. Ryszard Kalisz wspominał niedawno: 'Iza zadzwoniła do mnie, szefa MSWiA, przekonywała, że chociaż ta parada jest nielegalna, to musi mieć ochronę policji. Była tak zaangażowana w sprawę, że uległem’.

Była zawsze na przedzie manifestacji – nie żeby się pokazać mediom, bo to wtedy nie pomagało politykom w zdobywaniu głosów. Była, bo chciała dodać nam odwagi. Agnieszka Graff zapytana w 2006 r. przez 'Politykę’, mówiła o Jarudze: 'Pojawia się na demonstracjach i manifach, w których uczestniczą geje, transwestyci i inne kontrowersyjne postaci. Nie boi się uszczerbku swojego wizerunku’.

Pierwsze parady i marsze były notorycznie obrzucane kamieniami, butelkami, jajkami i wszystkim, co chłopcy z Młodzieży Wszechpolskiej i wspierający ich kibice mieli w zasięgu ręki. Pamiętam, gdy w 2005 r. byliśmy na Marszu Równości w Krakowie, Iza szła ze mną, trzymaliśmy się za ręce, a w naszym kierunku leciały kamienie. Bałem się, a ona dodawała mi otuchy. 'Robert, idziemy! Oni mają tylko kamienie, my mamy za sobą tyle osób. Popatrz!’ – mówiła. A za nami szedł tłum ludzi. Kto by się bał, gdy obok odważnym krokiem kroczyła Iza?!

Wstępując do Unii Europejskiej, Polska zobowiązała się do pełnego wdrożenia do ustawodawstwa krajowego regulacji antydyskryminacyjnych, także tych chroniących przed nierównym traktowaniem na gruncie orientacji seksualnej. Dzięki staraniom pełnomocniczki Jarugi-Nowackiej udało się przeprowadzić ważną część tego procesu. 1 stycznia 2004 r. nowelizacja kodeksu pracy wprowadziła do polskiego prawa zakaz dyskryminacji pracowników z powodu orientacji seksualnej. Efekty widać w obecnym kodeksie pracy. Do dzisiaj są to jedyne przepisy antydyskryminacyjne w zakresie orientacji seksualnej w polskim prawodawstwie. Później kolejne rządy, parlament i partie polityczne sprawy równościowe 'zamiatały pod dywan’ i traktowały je z przymrużeniem oka. Apogeum ignorancji w tej dziedzinie prezentuje polityka obecnej pełnomocniczki rządu ds. równego traktowania Elżbiety Radziszewskiej.

W efekcie mamy protezę ustawy antydyskryminacyjnej oprotestowaną przez organizacje pozarządowe i nie mamy urzędu ds. równości z prawdziwego zdarzenia. Gdy w 2006 r. kierowane przez Romana Giertycha Ministerstwo Edukacji Narodowej przedstawiło pomysł zakazu tzw. promocji homoseksualizmu, Iza grzmiała z trybuny sejmowej: 'Promować można kurczaki w supermarkecie, a nie orientację seksualną!’. Taka była – zawsze znajdowała celną ripostę!

Jako pełnomocniczka Izabela Jaruga-Nowacka prowadziła szeroki dialog społeczny z organizacjami działającymi na rzecz poszanowania praw człowieka i ochrony przed dyskryminacją. Z jej inicjatywy nastąpiło wzmocnienie pozycji tych organizacji poprzez dokonanie zmian w ustawie o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie oraz w priorytetach Funduszu Inicjatyw Obywatelskich. Od miesięcy przekonywała ówczesny klub Lewicy do ustawy o związkach partnerskich i do ostatniej chwili koordynowała prace nad tą ustawą.

Na krótko przed jej tragiczną śmiercią zorganizowaliśmy dzięki jej zaangażowaniu spotkanie Grupy Inicjatywnej ds. Związków Partnerskich z klubem Lewicy, wielu posłów klubu trzeba było bowiem dokształcić w kwestiach związków gejów i lesbijek. Iza wiedziała jednak, że bez przekonania kolegów klubowych projekt nie ma szans. W marcu 2011 r. SLD poinformował, że w najbliższym czasie przedstawi projekt ustawy o rejestrowanych związkach partnerskich.

Po raz ostatni pracowałem z Izą nad zmianami w kodeksie karnym w zakresie ochrony przed przestępstwami motywowanymi nienawiścią. Projekt został przyjęty przez organizacje LGBT (działające na rzecz gejów, lesbijek, bi- i transseksualistów) w 2008 r. Nowelizacja dotyczy artykułów 119, 256 i 257 kodeksu karnego. W obecnym brzmieniu przepisy sankcjonują przestępstwa nawoływania do nienawiści, grożenia, publicznego znieważania czy stosowania przemocy wobec osób i mniejszości ze względu m.in. na narodowość, przynależność etniczną i rasową oraz wyznanie. Zmiany mają na celu włączenie do kodeksu karnego przestępstw popełnianych ze względu na orientację seksualną, płeć, tożsamość płciową, wiek i niepełnosprawność.

Projekt przygotowywała przez wiele miesięcy koalicja wielu organizacji pozarządowych. Oczywiste było, że Iza poprowadzi go w Sejmie. Któż inny? W klubie Lewicy zdecydowano, że Iza będzie posłanką sprawozdawczynią. Obowiązujący kodeks karny stwarza piramidę dyskryminacji – pewne grupy są chronione w sposób szczególny (np. ze względu na religię czy narodowość), inne nie są chronione w ogóle (np. geje i lesbijki czy osoby niepełnosprawne). Dlatego politycy, osoby publiczne, duchowieństwo, a także zwykły Kowalski bezkarnie obrażają naszą godność, sprowadzając nas często do drugiej kategorii obywateli i obywatelek.

3 marca 2011 r. projekt został w końcu przekazany przez organizacje pozarządowe na ręce wicemarszałka Sejmu Jerzego Wenderlicha do dalszych prac sejmowych. Przed ostatnimi wyborami parlamentarnymi w jednym z wywiadów Iza obiecała: 'Chciałam powiedzieć, że niezależnie od tego, jak potoczą się nasze losy w tych wyborach, ja na pewno od swoich wartości, od swojego rozumienia praw człowieka, praw kobiet i osób homoseksualnych nie odstąpię. Gdziekolwiek będę działała, na pewno możecie na mnie liczyć’.

Liczyliśmy. Pamiętam entuzjazm przyjaciół, znajomych, ale także obcych mi osób, które, widząc Izę na manifestacjach, wystawach i debatach – ożywiały się. Obecność wicepremier dodawała nam otuchy, że nie jest tak źle, że ktoś tam, na górze, nas rozumie. Im wyżej znajdowała się w hierarchii politycznej, tym bardziej pamiętała o tych, o których prawa walczyła. Jako wicepremier mówiła na łamach portalu Lesbijka.org: 'W takim kraju, w jakim żyjemy, pewnie nie zawsze o ten uśmiech łatwo. Do dzisiaj czasami swoją radość i szczęście trzeba ukrywać nawet przed najbliższymi. Ale chciałabym powiedzieć, że mając szansę działania jako członek rządu na rzecz prawa do szczęścia dla wszystkich, będę starała się dążyć do tego, żeby z tym szczęściem nie trzeba było się chować’. Dzisiaj nie możemy uwierzyć, że przyszło nam podziękować jej po raz ostatni.

Fragment książki 'Drogi do równości. Izabela Jaruga-Nowacka – polityczka, feministka, działaczka lewicy’ wydanej przez fundację Przestrzenie Dialogu przy wsparciu Fundacji Róży Luksemburg

Tekst pochodzi z serwisu Wyborcza.pl – http://wyborcza.pl/0,0.html © Agora SA

Tagi

Zobacz również

Newsletter KPH

Zapisz się na nasz newsletter, a my zadbamy o to, żeby docierały do Ciebie bieżące informacje nt. działań naszej organizacji.


Potrzebujesz pomocy psychologicznej lub prawnej?