“Uważam, że LGBT+ nie jest tematem kampanii prezydenckiej” – podsumowanie debat prezydenckich

Tą parafrazą słów Krzysztofa Bosaka z Konfederacji o aborcji w TVN24 można podsumować wszystkie debaty – te oficjalne i spontaniczne – jakie miały miejsce w trakcie kampanii prezydenckiej Anno Domini 2025. Jakimś pozytywem na pewno jest fakt, że ta kampania nie zamieniła się w nagonkę wymierzoną w społeczność, jak miało to miejsce w 2020 roku. Jednak kluczowe dla osób LGBT+ kwestie nie znalazły miejsca w programach wyborczych i wypowiedziach i należy odczytywać jako jasny sygnał. Sygnał, że w 2025 roku nadal osoby LGBT+ są w debacie kandydackiej tematem problematycznym, traktowanym instrumentalnie, nieistotnym czy wręcz niebezpiecznym.
Tęczowa, która dzieli. Biało-czerwona, która nie łączy.
Chyba najbardziej jaskrawym i dosadnym przykładem roli, jaką nam – społeczności LGBT+ – przypisano w tej kampanii, to debata w Końskich. Karol Nawrocki, wyciągając tęczową i biało-czerwoną flagę, po raz kolejny grał na podział. Może się wydawać, że z prawej strony sceny politycznej, taki ruch nie jest niczym nowym. Taktyką na 2020 rok było odhumanizowanie osób LGBT+ i nazywanie ich ideologią. W tej kampanii Nawrocki pozycjonuje się jako kandydat Polski tradycyjnych wartości w opozycji do “tęczowego” Rafała Trzaskowskiego, reprezentującego rewolucję kulturalną i społeczną, której społeczeństwo – w ocenie Nawrockiego – nie chce.
Ruch Nawrockiego obnażył słabość Trzaskowskiego, który tęczową flagę schował pod pulpit. Był to gest nie tylko symboliczny, co także jasno pokazujący, że w tej kampanii osoby LGBT+ są tematem, o którym się nie rozmawia, a wręcz chowa ze wstydem. Tym bardziej należy docenić zachowanie Magdaleny Biejat, która nie tylko upomniała się o tęczową flagę, ale postawiła ją z dumą przed sobą.
Kolejny raz tęczowa flaga została przeciwstawiona polskiej fladze. W warstwie symbolicznej był to jasny przekaz – nie dla każdego i każdej jest miejsce w tym kraju.
Jak należało czytać debatę w Końskich w kontekście kampanii prezydenckiej? Że kwestie LGBT+ i sama społeczność nie będą traktowane poważnie. Ich potencjał tkwi jedynie w tym, czy może być kłodą rzuconą pod nogi Trzaskowskiemu przez prawą stronę, który walcząc o wyborcę konserwatywnego centrum, zdawała się odcinać od swojej przeszłości, w której dał się poznać jako progresywny prezydent Warszawy, otwierający Parady Równości i podpisujący Warszawską Politykę Miejską na rzecz społeczności LGBT+”, zwaną w skrócie Deklaracją LGBT+.
Kolejna z dużych debat – tym razem przeprowadzona przez Super Express i w pełnym gronie kandydatów i kandydatek – w kontekście postulatów osób LGBT+ nie przyniosła niczego. W katalogu priorytetów, o których osoby kandydackie zadawały sobie wzajemnie pytania, związki partnerskie czy równość małżeńska nie znalazły w ogóle miejsca. A może uznano, że to temat, który nikomu nie pozwoli się pozytywnie lub negatywnie wybić na tle reszty konkurencji? Tym bardziej dojmujące jest, że nawet w tak ważnym obszarze, jak rozwój i stabilność kraju, związki partnerskie nie są postrzegane jako element je budujący. Wczorajsza debata jedynie potwierdziła ten trend – nic o nas.
Temat wart debaty?
Analizując całość przeprowadzonych debat, można zauważyć, że poza paroma symbolicznymi gestami, które miały potencjał otwarcia dyskusji o sprawach ważnych dla osób LGBT+, nie wynika z nich nic nowego. Nie padły twarde deklaracje, nikt nie zmienił swoich poglądów, nikt nie zaskoczył pozytywnie. Raczej przyniosły kilka rozczarowań.
Zdecydowanie więcej można wyczytać ze spotkań z wyborcami na wiecach, w wystąpieniach medialnych, ale również w braku komentarza do wydarzeń i decyzji, które bez wątpienia mają wpływ na osoby nieheteronormatywne. Niemal bez echa w kampanii przeszła decyzja Andrzeja Dudy o skierowaniu do Trybunału Konstytucyjnego nowelizacji Kodeksu Karnego, która miała rozszerzać ochronę przed nienawiścią m.in. osoby LGBT+.
To właśnie z mediów słyszymy, że Rafał Trzaskowski od zawsze był przeciwny adopcji dzieci przez pary osób tej samej płci. Szymon Hołownia wprowadzi równość małżeńską wyłącznie wtedy, gdy naród wypowie się w referendum. Adrian Zandberg, Magdalena Biejat czy Joanna Senszyn równość wprowadzą od razu. Stanowski z kampanii robi jeden wielki, prześmiewczy w jego odczuciu performans. Nawrocki jest wyznawcą art. 18 konstytucji i “tradycyjnej” definicji rodziny, gotowy bronić świętości i przeciwdziałać każdemu, kto na tę świętość się zamachnie. Są również kandydaci, którzy zdania na temat związków partnerskich nie mają lub zdradzić go nie chcą. I jest Grzegorz Braun, który wszędzie węszy spisek sodomski i wpływy mocarnego tęczowego lobby.
Bezpieczeństwo i obronność, armia, gospodarka, mieszkalnictwo, energia, polityka międzynarodowa – wśród tych tematów na LGBT+ nie ma miejsca, nie wpisuje się i nie zawiera. To temat zastępczy, który nie wnosi nic merytorycznego, a jedynie – poprzez garniturek światopoglądowo-emocjonalny, jaki nałożyli na niego decydenci – ma rozemocjonować naród i odwrócić jego uwagę od tego, co dla kraju jest naprawdę ważne.
Kto wygrał cykl debat?
Stałym elementem wyborczego obrazka jest ogłoszenie zwycięstwa poszczególnych osób kandydackich po debatach. W nich każdy i każda wygrywa, każdy i każda popisał się swoimi umiejętnościami retorycznymi, celnymi ripostami, przemyślanym i odpowiadającym na potrzeby Polaków programem wyborczym. Na pewno w tych debatach zwycięsko nie wyszły kwestie, które dla nas, społeczności LGBT+, są ważne.
Ale mamy też jasny obraz, kto w gronie osób kandydujących ma gotowość na dalsze prowadzenie debaty – o związkach partnerskich, o równości małżeńskiej, o adopcji dzieci, o ustawie o samostanowieniu. Kto mimo pewnej wstydliwości wobec tęczowej flagi, posłucha, co mamy do powiedzenia. Zajrzy w dane, pozna historie ludzi, nie zamknie drzwi do swojego gabinetu. Serce podpowiada, że wybór powinien być oczywisty, rozum wskazuje, że następny prezydent nie będzie prezydentem malowanym. Doświadczenie natomiast przypomina, że można mieć również prezydenta jak z koszmaru.
W debatach prezydenckich zabrakło nas. W debacie o tym, jak powinna wyglądać Polska naszej przyszłości, naszego głosu zabraknąć nie może. Jak również osoby w pałacu prezydenckim, która w tę dyskusję będzie chciała wejść. Nie dajmy się schować, nie dajmy się pomijać – nawet w sytuacji, gdy wiemy, że ta debata może być trudna, rozczarowująca i oparta na przekonywaniu nas o konieczności kompromisów.
Na tę debatę mamy wpływ. Zaproszenie do niej dla przyszłego prezydenta lub prezydentki wyślijmy 18 maja przy urnach wyborczych.
Tagi
Zobacz również
Ostatnio dodane
-
20.06.2025
Masz w rodzinie osobę LGBT+? Weź udział w kampanii społecznej o związkach partnerskich!
-
18.06.2025
„Transprzyjazny Gabinet” – poradnik Fundacji Trans-Fuzja
-
18.06.2025
Jak pisać i mówić o kobietach i osobach LGBT+ w sporcie? Publikacja Fundacji dla Wolności
-
18.06.2025
Bezpieczeństwo młodzieży LGBTQ+ w Polsce Wschodniej – raport Fundacji GrowSPACE
-
18.06.2025
W lipcu startuje 3. edycja All Inclusive Film Festival – KPH objęło matronat nad wydarzeniem
Newsletter KPH
Zapisz się na nasz newsletter, a my zadbamy o to, żeby docierały do Ciebie bieżące informacje nt. działań naszej organizacji.